Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie

Roman Pietrzak. Rzeźba

Opublikowano 20 września 2017

 

autor prac: Roman Pierzak

tekst: prof. Stanisław Słonina, dr Monika Murawska, dr Piotr Schollenbeger

projekt graficzny: Jacek Łucki

Odkąd pamiętam, Roman Pietrzak zawsze mnie zaskakiwał, lubił stawiać przed faktem już zrealizowanych dzieł, czyli w takim stadium, w którym już niewiele mogłem dydaktycznie zamieszać. Sprawnie przy tym podpierał się stosownym komentarzem uzasadniającym celowość takiej formy działania, aby „pobudzona emocja” nie mogła przysłaniać jego wykoncypowanych intelektualnie artystycznych bytów. To był w istocie swej stały motyw i cel Jego studiów. Usilnie poszukiwał takich modernistycznych fascynacji, które Go inspirowały i wzbogacały Jego zamierzenia twórcze. To w jakimś sensie przysłaniało Jego naturalny odruch tworzenia, bo zawsze gdzieś dominowała ta przebitka wykoncypowanej intelektualnie myśli. Mnie osobiście zależało na tym, aby owe „rozumowe” wywody nie zagłuszyły tej spontanicznej prawdy, jaką w istocie swej nosił w sobie.

Tam, gdzie zachodzą dwie odrębne dla siebie relacje pojęć i konwencji artystycznych, w końcu musi nastąpić jakaś korelacja myśli, jakaś wypadkowa narracja idei artystycznej.

Obecnie ten znany artysta-pedagog jest na takim etapie dojrzałości twórczej, że udaje mu się pogodzić te sprzeczności. Potrafi po mistrzowsku wyrzeźbić detal z naleciałością klasyki, a zaraz obok wydziergać coś, co jest chropowate i nieokreślone w sensie estetyki. Docenia zasadę kontrastu i doskonale ją stosuje. Tworząc konkretny obiekt artystyczny, stara się go tak aranżować, aby przyciągać uwagę już samym faktem zaistnienia. Prowokacyjna nieporadność w obróbce zwisających strużek gipsu, które ściekały zbyt szybko i nie zdążyły związać się z pakułami – to jest właśnie ten akt spontaniczności, który Artysta potrafi wyrazowo spożytkować. Ten materiał zmusza do szybkich decyzji, ale potrzebuje także estetycznej ogłady. To wszystko zależy jednak od ducha kreatywności Autora, który czuwa nad całym procesem budowania dzieła. To w trakcie tego procesu nasuwa się wiele wątków ideowych i rodzi niezbędna forma wyrazowa.  Jak je pomieścić i powiązać? Jak ostatecznie ukształtować to coś, co wyrasta z olśnienia myśli, z dotyku ręki, wody, gipsu, pakuł, przyjaznego drewna, podatnego metalu, zamkniętego w sobie kamienia, z wiary i niewiary, uporu i zmęczenia, pytań i wątpliwości?  To oczywiste, autor nie bawi się sztuką. On ją traktuje serio i dlatego od czasu do czasu pragnie podzielić się swoimi odczuciami, próbuje nawet pofilozofować, pootwierać zakamarki różnych pomysłów, aby pokazać jakiś własny świat, swój potencjał twórczy. Łączenie ze sobą różnych form wypowiedzi, a nawet technik współtworzenia dzieła, to nieomal zasada Jego działania. I tu ośmieliłbym się powiedzieć: zestawienie bytu estetycznego z tym czymś, co może być postrzegane jako pozaestetyczne – to wykładnik osobowości Romka. To jest immanentna rzeczywistość Jego sztuki!

(z tekstu prof. Stanisława Słoniny)

ASP 2017

ISBN: 978-83-65455-48-2

oprawa miękka, 30 x 24 cm, 280 str.